Między kurzem a kuwetą – ranking (nie)codzienny

Odkurzanie, mycie okien, sprzątanie łazienki, a może zmywanie naczyń? Lista najmniej lubianych domowych czynności jest długa. Bez względu na podejście do codziennych obowiązków o czystość dbać trzeba. Na szczęście wspierają nas w tym profesjonalne produkty czyszczące.

Swego czasu pracownia Kantar zapytała Polaków, które domowe obowiązki lubią najbardziej, a które najmniej. Wśród ulubionych na pierwszym miejscu znalazło się gotowanie (34 proc. wskazań). Na kolejnych pozycjach uplasowały się podlewanie kwiatów (28 proc.) oraz codzienne zakupy spożywcze (21 proc.). Lubimy też rozwieszać pranie i wyrzucać śmieci.

Z kolei najbardziej nielubianym domowym obowiązkiem jest mycie okien, na które wskazało aż 36 proc. badanych oraz sprzątanie łazienki (30 proc.).

Zdecydowanie bardziej wolimy czynności, które nie są bezpośrednio związane ze sprzątaniem. Przyjrzyjmy się bliżej niechętnie wykonywanym domowym obowiązkom i sprawdźmy, co możemy zrobić, aby na myśl o nich nie dostawać białej gorączki.

Szyby zawsze czyste i bez smug

Na początek mycie okien, czyli jedna z najbardziej czasochłonnych czynności. Osiągnięcie efektu bez smug i zacieków wymaga od nas sporej cierpliwości. W dodatku, kiedy już decydujemy się na mycie okien, to zazwyczaj robimy to zarówno od środka, jak i na zewnątrz. Gdy mieszkamy blisko drzew lub przy szutrowej drodze, poziom zabrudzenia szyb jest dużo wyższy. W przypadku tej czynności ważną rolę odkrywa także pogoda. Podczas deszczu lub latem przy silnie święcącym słońcu lepiej zrezygnować z mycia i poczekać aż aura będzie bardziej sprzyjająca.

Aby ułatwić sobie mycie powierzchni szklanych, warto skorzystać z produktów specjalistycznych. Szeroki wybór płynów do mycia szyb oferuje marka Ludwik. Produkty zapewniają czystość bez smug, pozwalają pozbyć się odcisków palców czy śladów deszczu. Wyróżniają się też gamą świeżych zapachów

Rozpraw się z każdym brudem w łazience

Drugie miejsce w zestawieniu zajmuje sprzątanie łazienki. Obok kuchni to pomieszczenie, w którym najtrudniej o utrzymanie porządku. Szorowanie kabiny prysznicowej, polerowanie kafelków, mycie armatury czy pozbywanie się wszechobecnych plam po mydle potrafi dać w kość nawet najbardziej zaprawionemu w boju miłośnikowi czystości.

Ale i tutaj z pomocą przychodzi nam Ludwik. Marka, która już od 60 lat wspiera Polaków w domowych porządkach, w swojej ofercie posiada produkty na każdy rodzaj łazienkowych zabrudzeń. To m.in. płyny do mycia szyb i glazury, kabin prysznicowych, mleczka czyszczące oraz preparat do walki z kamieniem i rdzą. Nie brakuje oczywiście szerokiego wyboru płynów do mycia podłóg i innych powierzchni płaskich. W każdej łazience przyda się także Ludwik Hydraulik, czyli żel lub granulat do udrażnia rur.

Ludwik, synonim płynu do mycia naczyń, ma już 60 lat
Jubilat ma dwie limitowane edycje: o zapachu cytrynowym i miętowym
Jubileuszowa butelka nawiązuje do barwą do oryginalnej
Ludwik, synonim płynu do mycia naczyń, ma już 60 lat
Jubilat ma dwie limitowane edycje: o zapachu cytrynowym i miętowym
Jubileuszowa butelka nawiązuje do barwą do oryginalnej
Ludwik, czyli synonim płynu do mycia naczyń

Miejsce 3: mycie naczyń. Gotowanie i jedzenie ma jedną zasadniczą wadę – po wszystkim trzeba pozmywać. Nawet posiadanie zmywarki nie zawsze jest w stanie ostudzić ból na widok sterty zabrudzonych i utłuszczonych naczyń.

Ale od czego mamy Ludwika? To przecież synonim płynu do mycia naczyń . W polskich domach obecny jest od 1964 r., stając się gwarantem najwyżej jakości. Z okazji jubileuszu marka stworzyła limitowaną edycję kultowego produktu (o zapachu cytrynowym i miętowym). Płyn Ludwik jest bardziej skuteczny w usuwaniu tłuszczu i zabrudzeń. Większa wydajność pozwala na dłuższe używanie produktu. Zaprojektowano też nową butelkę ze specjalnym uchwytem, dzięki czemu jej utrzymanie w dłoniach jest jeszcze łatwiejsze i wygodniejsze. Co ciekawe, z okazji jubileuszu marka Ludwik wraca na moment do korzeni i zielonej butelki.

Więcej produktów, które ułatwią codzienne porządki, można znaleźć na stronie marki Ludwik lub w na sklepinco.pl

A jeśli nie chce ci się sprzątać…

Jak ustaliliśmy, sprzątanie nie należy do naszych ulubionych aktywności. Nie raz zastanawialiście się pewnie, co zrobić, aby mimo to żyć w ładzie i porządku. To proste! Tych kilka porad sprawi, że wasz dom zawsze będzie lśnił czystością.

Dlaczego nie lubimy sprzątać? Bo to pożeracz i tak już deficytowego czasu. Samo odkurzanie mieszkania zajmuje średnio 15 min dziennie. Kwadrans to niby niewiele, ale gdy czynność tę powtarzamy każdego dnia (przy dzieciach czy zwierzętach to raczej wskazane), to ten czas znacznie nam się wydłuża. Tygodniowo odkurzanie zabiera nam ponad 1,5 godz. z życia, miesięcznie ok. 7 godzin. W skali roku wychodzi, że niemal cztery doby spędzamy na usuwaniu z podłogi kurzu, resztek po jedzeniu, włosów i sierści. Zamiast tego można by zorganizować miły weekendowy wypad, prawda?

Sprzątanie to nieustanny konflikt interesów. Z jednej strony przecież dobrze się czujemy, gdy nasza przestrzeń jest czysta i uporządkowana, a z drugiej po całym dniu spędzonym w pracy ostatnią rzeczą, na jaką mamy ochotę, jest bieganie z mopem po pokojach. Są jednak metody, które sprawią, że wasze domy zawsze będą lśniły czystością, a wy będziecie mieć mnóstwo czasu dla siebie! Musicie jedynie wcielić w życie tych kilka prostych kroków.

Formuła, która sprawia, że naczynia są czyste i lśniące
Usuwa nawet trudne zabrudzenia
Doskonale się sprawdza w walce z tłuszczem
Formuła, która sprawia, że naczynia są czyste i lśniące
Usuwa nawet trudne zabrudzenia
Doskonale się sprawdza w walce z tłuszczem
Czy da się nie sprzątać? Oczywiście! Ale można to też robić z głową, korzystając z pomocy Ludwika.
Czysty dom? Bez tego ani rusz

Jak wiadomo, jednym z największych wrogów porządku jest gotowanie. Przygotowanie dwudaniowego obiadu dla całej rodziny potrafi sprawić, że kuchnia wygląda jak po przejściu tornado. Sterta naczyń zalegająca w zlewie, utłuszczona płyta indukcyjna, klejący się blat, zachlapana podłoga. Jednym słowem: armagedon! A przecież wystarczyłoby… nie jeść. Jeśli zrezygnujecie z posiłków w domu, w waszej kuchni każdego dnia będzie panowała nieskazitelna czystość. Spróbujcie! Oczywiście najpierw posprzątajcie przestrzeń po ostatnim gotowaniu, najlepiej z Ludwikiem.

Idźmy dalej. Każde lustro, drzwi, ściany i wszelkie połyskujące powierzchnie w waszych mieszkaniach są mocno upalcowane? Znacie ten widok? Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że nie mieszkacie sami i ukradkiem wprowadziły się do was małe stworzenia, powszechnie zwane dziećmi. Ich dłonie na szkło reagują jak magnes. Tutaj, chcąc rozwiązać problem, wachlarz możliwości macie naprawdę szeroki. Wszystko zależy od inwencji. Możecie np. zakładać maluchom rękawiczki, a jeszcze lepiej kombinezon ochronny. Gwarantujemy, że odciski palców znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pod warunkiem, że najpierw je wytrzecie, w czym pomoże wam płyn do mycia szyb i luster Ludwik.

Krok trzeci: rozwiązanie problemu sierści. Włosy, które na pewno nie należą do was, zaczęły pojawiać się na podłodze, kanapie w salonie, łóżku w sypialni, zasłonach i na ubraniach? Może to świadczyć, że staliście się posiadaczami udomowionego gatunku ssaka, traktowanego przez niektóre ujęcia systematyczne za podgatunek wilka, a przez inne za odrębny gatunek, opisywany pod synonimiczną nazwą Canis lupus familiaris. W skrócie: pies domowy. Wielce prawdopodobne, że jego pojawienie się można bezpośrednio powiązać z pojawieniem się dzieci. A zatem już doskonale wiecie, co robić – tak, może wam się przydać kombinezon ochronny.

A może wspólne sprzątanie?

To tylko kilka przykładów, jak skutecznie poradzić sobie z nieporządkiem w mieszkaniu. Reasumując, utrzymanie czystości naprawdę nie wymaga od nas wiele poświęcenia...

Gdybyście jednak uznali, że na razie nie będziecie wprowadzać tych porad w życie, to pozostaje wam żmudne codzienne sprzątanie. Najlepiej robić to wspólnie, bo to zawsze szybciej, sprawniej, a i pozytywnie czynność ta wpływa na więzi rodzinne. Zresztą, jak wynika z badania zleconego przez markę Ludwik, Polacy coraz częściej w równym stopniu dzielą się obowiązkami domowymi. I tak: wspólne zajmowanie się dziećmi zadeklarowało 36 proc. ankietowanych, a w przypadku zwierząt odsetek odpowiedzi wyniósł 31 proc. Sprzątanie naprawdę da się lubić!

Jak dbano o czystość naczyń przez wieki?

Woda, napary ziołowe, popiół, piach, ocet – oto poprzednicy dzisiejszego płynu do mycia naczyń. Długi proces ewolucji w kuchennych porządkach sięga starożytności i na przestrzeni wieków przybierał zupełnie różne formy. Choć trudno sobie to wyobrazić, czasem z mycia naczyń zupełnie rezygnowano…

Dawne techniki mycia naczyń dziś mogą nas przyprawić o mdłości i skutecznie odebrać apetyt. Historia czystości ewoluowała bardzo powoli i wiele lat upłynęło, zanim w kuchniach pojawiły się prawdziwe środki myjące. W dawnych czasach na stan higieny – zarówno domu, jak i jego właścicieli – wpływały takie czynniki jak: status materialny, dostęp do wody, a nierzadko także religia. Stosunek do czystości różnił się też w zależności od stopnia oświecenia społeczeństwa. Historycy podkreślają, że dziś pod tym względem najbliżej nam do czasów starożytnych, gdzie czystość utożsamiano ze zdrowym ciałem i umysłem. Nie bez przyczyny średniowiecze w Europie określa się mianem wieków ciemnych i brudnych. Stopień oświecenia w tamtych czasach dorównywał poziomowi higieny, a ten pozostawiał wiele do życzenia – zarówno w domach, jak i na ulicach.

Na szczęście, wraz rozwojem nauki rosła także potrzeba higieny. Do momentu wynalezienia pierwszych detergentów utrzymanie czystości i porządku było dla naszych przodków niemałym wyzwaniem. Jeszcze nasze prababki do mycia naczyń używały samej wody albo… piachu, a na stworzenie pierwszego myjącego detergentu do naczyń w Polsce trzeba było poczekać aż do lat 60. XX w.

Czysto jak w starożytności

Dawne cywilizacje kojarzymy nie tylko z propagowaniem nauki i rewolucyjnymi wynalazkami, ale także z zamiłowaniem do higieny. Według ówczesnej filozofii zdrowe, czyste ciało to zdrowy duch, a co za tym idzie – długie i szczęśliwe życie. Czy jednak zamiłowanie do łaźni publicznych, kąpieli w ziołach, olejkach i płatkach kwiatów przekładały się na czystość przestrzeni kuchennej i naczyń? Cóż, na pewno nie w takim stopniu jak obecnie, skoro do sprzątania i mycia sprzętów używano jedynie wody. Ale trzeba przyznać, że już wtedy szukano skutecznego środka, który pomógłby w walce z brudem. Za pierwszych odkrywców prototypu dzisiejszego mydła uważa się Babilończyków, którzy połączyli wodę z popiołem i tłuszczem, uzyskując w ten sposób uniwersalny środek do higieny osobistej i mycia domowych powierzchni.

Receptury na produkt myjący szukali także starożytni Egipcjanie, którzy co i rusz ulepszali skład mydła, uzupełniając jego działanie wyciągami z ziół. Produkt ten służył w kraju faraonów nie tylko do higieny osobistej, ale także do zmywania naczyń, sprzątania i prania odzieży. Miłośnikami czystości byli także Grecy, ale starali się o nią dbać bez użycia wody. Do mycia ciała i czyszczenia brudnych powierzchni używali głównie pumeksu, piasku lub popiołu.

Wieki ciemne, wieki brudne…

Nie bez przyczyny średniowiecze w Europie kojarzy nam się z wszechobecną ciemnotą, brudem i wysoką umieralnością. To zdecydowanie najbardziej niechlubne lata pod względem higieny. Z historycznych źródeł wynika, że o czystość w średniowieczu nie dbano w ogóle – zarówno wśród arystokracji, jak i najuboższych grup społecznych. Skoro ludzie w tamtych czasach myli się od wielkiego dzwonu, można się też domyślać, że nikt nie zawracał sobie głowy czystością kuchennej przestrzeni i naczyń. Tym bardziej że w tamtych czasach stroniono od wody, uważając, że jest ona przyczyną wielu groźnych chorób. Brak nawyku sprzątania i dbania o czystość był często przyczyną wielu chorób, które dziesiątkowały ludność w zastraszającym tempie.

Warto dodać, że średniowieczne domostwa liczyły znacznie więcej domowników niż współczesne gospodarstwa domowe. Razem z panem domu i jego najbliższą rodziną mieszkali często także dalsi krewni oraz służba i podwładni. W ubogich chatach panował jeszcze większy ścisk, który przekładał się także na wszechobecny brud i nieład. Aż do XIV wieku jedynym środkiem myjącym była woda, którą czerpano z rzek, jezior albo studni, jednak ograniczony dostęp do jej źródeł sprawiał, że naczynia i ganki przez długi czas pozostawały brudne i używano ich wielokrotnie, zanim wreszcie doczekały się mycia. Pod koniec średniowiecza do łask wróciło mydło, ale w zupełnie innej formie niż to używane przez starożytne cywilizacje. Był to jednak produkt luksusowy, używany przez nielicznych i traktowany jako środek higieny osobistej.

Wspólne kufle i talerze. Biesiady w Rzeczpospolitej szlacheckiej

Polska czasów sarmackich słynęła z gościnności i stołów suto zastawionych jadłem, ale przybysze odwiedzający polskie domy wspominali coś jeszcze – brudne naczynia, które skutecznie zniechęcały do kosztowania lokalnych przysmaków. Najbrudniejsze były naczynia ze srebra i cyny, których mycie wymagało nie lada wysiłku. Dlatego też przezorni i pedantyczni goście woleli spożywać posiłki na szklanej, fajansowej lub porcelanowej zastawie, którą czyściło się znacznie łatwiej, nawet przy użyciu samej wody.

Do XVIII w. czystość naczyń była dla Polaków wartością drugorzędną. Podczas hucznych zabaw i biesiad często jedzono i pito z tych samych talerzy, których używano jeszcze wielokrotnie, zanim trafiły do balii z wodą. Wkrótce jednak nawyk mycia zastawy stołowej i garnków zaczął się stopniowo upowszechniać, a czynność mycia i płukania naczyń wykonywano przy użyciu specjalnych mis, wanienek do wody lub kotłów miedzianych. Nadal jednak talerze, sztućce, misy i wazy zmywano w samej tylko wodzie, co sprawiało, że ich czystość była mocno dyskusyjna.

Woda, popiół, piach. Mycie naczyń w pierwszej połowie XX w.

Jeszcze w pierwszej połowie XX w. naczynia myto w samej wodzie albo "na sucho", używając w tym celu popiołu lub piachu. Takie praktyki można zobaczyć w wielu starych filmach, jak np. "Zaklęte rewiry" w reż. Janusza Majewskiego. Obraz przedstawiający kulisy funkcjonowania hotelowej restauracji obnażał przy okazji wiele słabości i braków tamtego okresu. Ani w luksusowych lokalach, jak filmowy "Pacyfik", ani w prywatnych gospodarstwach nie znano wówczas środków myjących, które skutecznie usunęłyby zaschnięty brud i tłuszcz. Dlatego też praca "na zmywaku" kojarzyła się z najgorszą chałturą i był nią obarczany personel o najniższych kwalifikacjach i doświadczeniu. Piaskowanie talerzy było żmudnym zajęciem, bo naczynia musiały się wyróżniać idealną czystością. Jakiekolwiek ślady brudu mogłyby zachwiać doskonałą renomą luksusowych restauracji.

Panie domu sięgały także po naturalne środki czyszczące, jak np. soda, ocet, który dobrze radził sobie z uporczywymi zabrudzeniami. W każdym domu było obecne mydło, ale nadal stosowano je głównie do higieny osobistej i mycia dużych powierzchni.

Pierwszy produkt do mycia naczyń pojawił się na polskim rynku 60 lat temu i od razu zrewolucjonizował życie milionów gospodyń domowych. Mowa oczywiście o kultowym Ludwiku, który nieprzerwanie od kilku pokoleń dba o czystość i połysk kuchennych naczyń. Twórcami receptury tego produktu byli inż. Hanna Majchert i inż. Zbigniew Korda z firmy Inco Veritas. W składzie słynnego detergentu znajdowały się nie tylko substancje rozbijające brud i tłuszcz, ale także komponenty na bazie oleju kokosowego, które skutecznie łagodziły działanie odtłuszczających detergentów. Przyjemność stosowania Ludwika zapewniał świeży, orzeźwiający zapach mięty. Początkowo płyn występował w prostej, szklanej butelce z łabędziem. Na przestrzeni lat opakowanie Ludwika ulegało licznym modyfikacjom, a w linii produktowej zaczęły pojawiać się nowe zapachy, jak np. cytryna, brzoskwinia czy aloes.

Ludwik pojawił się na polskim rynku w 1964 roku.
Był dostępny oczywiście w wariancie miętowym.
Występował w szklanej butelce o pojemności 250ml.
Ludwik pojawił się na polskim rynku w 1964 roku.
Był dostępny oczywiście w wariancie miętowym.
Występował w szklanej butelce o pojemności 250ml.

Popularność pierwszego polskiego płynu do zmywania spotęgowała także głośna kampania reklamowa pod hasłem "Ludwiku, do rondla!", do której rymowany test napisał znany polski poeta Ludwik Jerzy Kern. Była to pierwsza w Polsce kampania społeczna propagująca udział mężczyzn w obowiązkach domowych uważanych wówczas za typowo kobiece, wspierając równy podział prac domowych między kobietami i mężczyznami. W ten sposób przełamano odwieczny stereotyp kobiety sprzątającej. Lata mijają, Ludwik wciąż najbardziej znaną marką wśród płynów do mycia naczyń w Polsce. Jego pozycji nie zachwiało pojawienie się zmywarek, ani wysyp produktów zagranicznych koncernów. Polacy doceniają skuteczność Ludwika, ale także szanują jego długą historię i tradycję. Słynny miętowy płyn o wdzięcznym, męskim imieniu jest prawdziwym przyjacielem polskich rodzin oraz strażnikiem kuchennego porządku. I pewnie tak już pozostanie.